Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X

czwartek, 3 marca 2016

Rozdział 3

~*~Perspektywa Dezego~*~
Nigdy nie omijałem ludzi w potrzebie. Teraz szczerze dziękowałem Remkowi, za to że zabrał mnie na tą imprezę, mimo, iż jeszcze godzinę temu miałem ochotę zabrać się stamtąd i wrócić do domu. Nie chcę nawet myśleć co mogłoby się stać tej dziewczynie... Co mogłoby się stać Olivii gdybym nie szedł wtedy do tego cholernego kibla. Nie jestem typem imprezowicza, wolę spokojne wieczory w samotności. Mam zdolność do jebania wszystkiego w zasięgu mojej ręki. W sensie psucia. Każdy związek, który zaczynam, najłatwiejsza czynność.. Wszystko obraca się przeciwko mnie. Może dlatego mój brat miał mnie dosyć, więc wyprowadził się z domu po skończeniu osiemnastki, zostawiając mnie samego z tym całym syfem. Znalazłem sobie jednak zajęcie, które było idealne. Ludzie akceptowali mnie takim jaki jestem, uwielbiali mnie. Zawsze kiedy potrzebowałem miałem ich wsparcie. I tak coś co kocham daje mi pieniądze. Każdy z nas raczej nie rozmawia o tym ile zarabia. Jednak dużo. Do tego wpłynęła mi ostatnio dość duża suma w spadku po dziadku. Byłem jego ulubieńcem. Kiedy w wieku 7 lat wspólnie budowaliśmy domek na drzewie, jeździliśmy na ryby czy sadziliśmy drzewka owocowe. Wtedy to ja byłem tym grzecznym. Florian zawsze olewał to wszystko i wolał przesiedzieć całe wakacje przed komputerem. To on nauczył mnie przeklinać, bić się i walczyć o to co mi się należy. Po części jestem mu za to wdzięczny, jednak nie wybaczyłem mu do końca tego, że zostawił mnie z naszymi rodzicami. Nie chcę na razie o tym mówić. Zacisnąłem ręce na kierownicy, dodając gazu. Spojrzałem na Olivię. Tak słodko spała. Kątem oka zauważyłem jej telefon. Wypadał jej z bezwładnej rączki. Automatycznie puściłem kierownicę, zabierając go. Szkoda by było iPhona 6s. Położyłem go na bezpiecznej półce gdzie leżał już mój telefon. Też miałem Grumpy Cat'a na telefonie. Uwielbiam koty. Zawsze chciałem jakiegoś mieć, jednak w moim poprzednim domu nie było to możliwe, a teraz mam za dużo na głowie.
Widziałem, że blondynka nadal twardo śpi, więc włączyłem kierunkowskaz i skręciłem w miasto drogą prowadzącą do mojego mieszkania. Spoglądałem ukradkiem na dziewczynę. Była taka słodka. Sukienka odsłaniała jej połowę ud, zwłaszcza kiedy tak wygodnie siedziała jak teraz w moim samochodzie. Nie dziwię się, że przynajmniej jeden się do niej dobierał. Kusiła każdego. Wiedziałem, że było to po części z jej winy, nie powinna siedzieć tam sama. Ale jeszcze będzie czas na wyjaśnienia. Delikatnie uniosłem rękę i poprawiłem materiał jej sukienki, aby zakryć wystające ciało. Nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie nawet gdy śpi. To brzmi nadzwyczaj dziwnie, ale taki już jestem. Szanuje kobiety najmocniej na świecie. Westchnąłem stając pod wysokim blokiem na jednym z warszawskich osiedli. Muszę teraz obudzić tę śpiącą księżniczkę. Nie wiedziałem co się będzie działo dalej, ale ja nie mogę stracić z nią kontaktu. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak rozgadanej, pewnej siebie dziewczyny, która zarazem potrafiła być tak niewinna i wstydliwa. Wyjąłem ze schowka kawałek zielonej karteczki zapisując na nim moim szczęśliwym długopisem, który zawsze mam przy sobie, dziewięciocyfrowy ciąg liczb. Wziąłem telefon dziewczyny ściągając kawałek case'a. Schowałem pod niego karteczkę z moim numerem. Odkryje ją prędzej czy później. Odpiąłem swój i Olivii pas jeszcze chwilkę się jej przyglądając.
- Heej- powiedziałem spokojnie, troszkę ściszonym tonem i chwyciłem ją za nadgarstek. - Pobudka.
Oczy dziewczyny lekko się otworzyły spoglądając prosto w moją stronę.
- Co... Eh Dezy gdzie jesteśmy? - mrugnęła kilka razy rozbudzając się.
- Pod moim domem. Nie powiedziałaś mi gdzie mieszkasz, więc zbytnio nie wiedziałem gdzie jechać. - zaśmiałem się delikatnie, poprawiając ciemne okulary, których nie bez powodu nie zdejmowałem.
- Jejku... Przepraszam, wiem że znamy się kilkanaście, czy tam kilkadziesiąt minut, ale mam pytanie. - spytała tym razem troszkę niepewnie patrząc się na stojący przed moim Mercedesem słup. - Czy-yy.. Mogłabym.. Czy mogłabym u ciebie przenocować? - wydusiła w końcu.
- Oczywiście. - spojrzałem w jej stronę, a ona wpatrywała się w mój uśmiech. Przy tak ciekawych osobach nie potrafiłem przestać się uśmiechać. - To przez mamę prawda?
- Nie chcę o tym rozmawiać, Dezy....
- Rozumiem. Idziemy? - uśmiechnąłem się szerzej, żeby nie psuć atmosfery.
Otworzyłem swoje drzwi, kiedy Oli łapała swój telefon ze schowka. Szybko obleciałem samochód podchodząc do drzwi pasażera.
- Pani pozwoli. - otworzyłem jej drzwi, lekko się kłaniając i wyciągając do blondynki rękę.
- No, no,no Proszę Pana. - złapała za moją rękę wysiadając z samochodu. Spojrzała w zarys moich oczu w okularach przeciwsłonecznych. Puściła jednak moją dłoń lekko się pesząc. W tym samym czasie zaczął dzwonić mój telefon. Jako dzwonek ustawione miałem "Faded - Alana Walkera" . Delikatna, nie zagłośna muzyka zaczęła dzwonić dość wyraźnie.
- Zatańczy Pani, w ramach podziękowania? - Uśmiechnąłem się ponownie wyciągając w jej stronę rękę.
Zaczęliśmy powoli poruszać się w rytm muzyki trzymając się za rączki jak dzieci w przedszkolu. Po chwili jednak, delikatnie ułożyłem swoje dłonie na jej biodrach. Wiedziała jak się tańczy, bo automatycznie zarzuciła swoje ręce na moją szyję. W te chwili mało obchodził mnie dzwoniący telefon i to co osoba po drugiej stronie chciała. Nie przejmowaliśmy się zimnem i tym, że piosenka się skończyła. Osoba dzwoniąca najwyraźniej się rozłączyła. Jeszcze dłuższą chwilę w ciszy poruszaliśmy się w rytm wcześniejszej muzyki, wpatrzeni w siebie. Dopiero kiedy na rękach dziewczyny zaczęła pojawiać się gęsia skórka, zabrałem ją do budynku. Droga windą na górę minęła w ciszy, jakbyśmy oboje byli oszołomieni tą chwilą.  Wyciągnąłem z kieszeni klucze kierując się w stronę mojego mieszkania  jednym sprawnym ruchem otwierając je. Otworzyłem je na oścież zapraszając do środka dziewczynę.
- A przeniesie mnie Pan przez próg? - zapytała po chwili wpatrywania się w moją twarz. Ja bez zastanowienia podszedłem do niej łapiąc ją jednym sprawnym ruchem. Złapałem ją w pasie, drugą rękę wkładając pod  jej nogi. Przeniosłem ją przez próg, czując tym samym jakbyśmy znali się całe życie, i właśnie obchodzili rocznice. Jak stare dobre małżeństwo.
- Ściągnij wreszcie te okulary, uwielbiam twoje oczy. - powiedziała kiedy jeszcze ją trzymałem. W tym momencie złapała za boki okularów ściągając je. Syknąłem czując jak ocierają się o kont mojego oka.
~*~
Dzisiaj tak bbb romantycznie, z perspektywy Dezego ;D
Kosiam was najmocniej laski <333

2 komentarze:

  1. Jejkuu <3 :D
    Cały czas czytałam z takim uśmiechem od ucha do ucha, ten rozdział był CUDOWNY! A ten gość taki miły, jeju, oni muszą być razem, no muszą! Trochę ciężko mi sobie wyobrazić, że ona serio poprosiła go o to, by ją przenocował i że rozmawiali w ten sposób, no ale może tacy ludzie naprawdę istnieją, nie wiem, ja tylko siedzę w mojej jaskini :P
    Ale wiesz co, teraz tak narobiłaś, nasłodziłaś i zaczynam się bać co wymyślisz, bo ja coś czuję, że nie pozwolisz na taką cukierkową atmosferę cały czas ;>
    Tylko niech oni sobie pośpią w spokoju, bo ja chcę scenę ze śniadaniem! Koniecznie! :D
    I on ma coś z oczami czy to Olivia jakoś tam niefortunnie zabrała się za zdejmowanie? Z resztą - dowiem się niedługo, mam nadzieję ;)
    Czemu ja tak uwielbiam jak autorka pisze z perspektywy ukochanego o bohaterce? Ale nie no, przecież nie może być nic słodszego. Taki opis od serca, KOCHAM! Chcę więcej, słyszysz?! DUŻO WIĘCEJ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To był mega słodki rozdział. Zakochałam się w tym opowiadaniu(całym) �� Mogłabym przeczytać całą taką książkę (napisana przez ciebie oczywiście) która miała by 1000+ stron. ��❤ jesteś NAJLEPSZA w tej branży. Kocham cie za to! �� czekam na następne rozdziały �� Partii ����❤

    OdpowiedzUsuń